"Z obłędu odsiać wers" - o poezji Charlesa Bukowskiego

28.10.2014

Zapraszamy do przeczytania tekstu Jacka Uglika o poezji Charlesa Bukowskiego, który ukazał się we "Frazie" (3/2014) w ramach cyklu "Z obłędu odsiać wers"

 

Jacek Uglik

PIJANY I PUZZLE

 

Charles Bukowski

"pociągnij za sznurek, a poruszy się kukiełka…"

 

każdy facet musi zdać sobie sprawę

że to wszystko może zniknąć w

jednej chwili:

kot, kobieta, praca,

przednia opona,

łóżko, ściany, pokój;

wszystkie rzeczy

najpotrzebniejsze do życia,

łącznie z miłością,

spoczywającą na fundamentach z piasku –

i pojedyncze zdarzenie,

nieważne jak od ciebie odległe:

śmierć chłopca w Hongkongu

albo śnieżyca w Omaha…

może przynieść ci zgubę.

cała twoja porcelana rozbije się o

kuchenną podłogę, wejdzie twoja dziewczyna

a ty będziesz stał pijany

w samym środku tego wszystkiego i kiedy zapyta:

mój boże, co tu się stało?

odpowiesz: nie wiem,

naprawdę nie wiem…

 

Przełożył Piotr Madej

 

Codziennie, mozolnie domykam własną historię, nazywam rzeczy, nadaję sens przestrzeni, w której się poruszam. Zakładam, że tysiąc rozsypanych puzzli ułoży się w harmonijny obrazek: stary, poniemiecki dom na wsi, słodka kobieta, dziecko, praca, samochód, kot. W istocie, co tłumaczy to naiwne założenie? Kota w białym, lśniącym futrze rozjechał samochód. Z futra wyszły czerwone wnętrzności. Teraz widzę siebie przerażonego. Puzzle o rozmaitych kształtach leżą rozsypane na podłodze. Wyrzucone z jednego pudełka, pasują do obcych sobie opowieści: słoneczko, powódź, opona, śnieżyca, dziewczyna, Ochla, Omaha. Więc, co? Nie mam uzasadnienia dla siebie i świata, którego jestem częścią. Gdy mówię coś o sensie, harmonii, celu – bredzę. Mój świat bez powodu się rodzi i mój świat bez powodu umrze. Protest byłby w tej sytuacji absurdem. Jak absurdem będzie bunt przeciw grawitacji. Symbolem płynącej rzeczywistości jest niczym nieuzasadniony fragment. Mogę fragmenty zestawiać (bo kto mi zabroni?), układać w posiadającą początek i koniec historię, bez gwarancji jednak, że ziszczą się moje marzenia i pragnienia. Dzisiaj jestem, jutro mnie nie będzie. Z faktem nieistnienia mogę się jakoś pogodzić, jak godzę się na opadające jesienią liście, śnieg zimą, a latem spaloną słońcem trawę. Gorzej, że nie wiem czy własny świat – choćby fragmentaryczny, pozbawiony solidnego fundamentu – buduję sam. Trzeba mi założyć, że jestem kukiełką na sznurku. Wydaje mi się, że decyduję o sobie, wybieram samodzielnie ścieżki, którymi z własnej woli podążam.

A jeżeli jestem wyłącznie elementem pośród innych elementów, elementem jakiejś przekraczającej rozum układanki, puzzlem? I co teraz? Wiem, że nic nie wiem – uczciwie, bez oporów powtarzam za Sokratesem. Poważniejszej treści w zakresie nauk o człowieku nie wyprodukował żaden umysł od starożytności. Charles Bukowski o tym wie, dlategonarracja w jego poezji się urywa. Urywa się jak każda inna opowieść. Bohater stoi pijany i rozkłada ręce. A my, zawsze współcześni, pozostajemy sami, śmieszni, zaskoczeni i zdziwieni. Zdolni powiedzieć tylko: jeszcze wczoraj go widziałam, rozemocjonowany opowiadał o planach na majówkę, miał już bilet na pociąg, a dzisiaj nie żyje. Był zdolnym, młodym naukowcem, tyle że pękła mu żyłka; była piękną, młodą prostytutką, tyle że podcięli jej gardło; był(o) dzieckiem, dopiero przybyłym na świat, ale matka wyrzuciła je na śmietnik, albo chorował na cukrzycę, która uszkodziła mu oczy i serce. Co zrobić z tymi obrazami, tymi okrutnymi historiami? One nie dają się inaczej zatrzymać, jak trzaśnięciem drzwiami albo włączeniem radia na cały regulator. Bukowski przeraża Mahlerem, ja krzyczę przy At the Gates. 

Rzeczywistość składa się wyłącznie z pojedynczych zdarzeń – koła przedniego, batona w czekoladzie. Historia jest improwizacją – jak powiedział rosyjski filozof Aleksander Hercen. Rozmaite scenariusze dają się realizować, nawet kończą się szczęśliwie. Które? Oto zagadka, a wybierać trzeba, brak wyboru również jest wyborem. 

Jak podejmować decyzje? Nie wiadomo. Mogę chcieć być szlachetny. Mam dobre intencje, tyle że nikt nie da mi gwarancji dobrych skutków. Zdajesz już sobie sprawę, że wszystkie otaczające cię puzzle, mogą zniknąć?, że banalne słowo, gest czy zdarzenie…, że wreszcie wypuszczona z rąk, roztrzaskana filiżanka uruchomi lawinę?!

Charles Bukowski jest obojętny? Tak. Obojętność jego, podszyta podłością odbywa się w imię principium. W imię osamotnionej, nagiej (nawet jeśli się nie przyznaje) jednostki. Pojedyncza, nieracjonalna osoba z krwi i kości, staje się podmiotem, a nie puzzel formalnie pasujący do wyimaginowanej całości. Urodziłeś się, więc musisz umrzeć. Staraj się. Nie dorabiaj treści do otaczającej cię nicości –społecznej, religijnej, jakiejkolwiek. Dzisiaj, szesnastego maja 2014 roku, jesteś znowu pijany. I piszesz ten tekst ku pamięci pijanego Charlesa Bukowskiego. Jestem tobą i ciebie kocham, ale co będzie jutro i czy będzie jutro, tego nie wiem.